Moja wyobraźnia potrzebowała spustu abym mogła to o czym myślę przelewać na kartkę. Na imię mam joanna ale wszyscy mówią do mnie Jane nie wiem dlaczego ;) Mam 14 lat i mieszkam w Gdańsku , mam nadzieję że mój blog się wam spodoba.
sobota, 14 września 2013
Nowe zagrożenie
Obudziłam się, ocierając swoje zaspane powieki. Wtedy przypomniało mi się jak się tu znalazłam przecież zasnęłam w ramionach Jack'a, na myśl o tym uśmiechnęłam się i przeciągnęłam. Byłam w jasno pomarańczowym pokoju z dużym oknem w którym znajdowała się tylko szafa i łóżko na którym spałam. Wstałam powoli prostując nogi, wyszłam z pokoju i spokojnym ruchem szłam w kierunku salonu z którego dobiegały czyjejś głosy. Zobaczyłam tam zająca i zębuszkę którzy rozmawiali
- O ! Obudziłaś się ! - powiedział zając uśmiechając się
- Tak.. wiecie może gdzie jest Jack - spytałam się ich, bo to właśnie z nim chciałam się spotkać.
- Poleciał godzinę temu w okolice Finlandi gdzie czekają na śnieg - powiedziała zębuszka uśmiechając się
Wszyscy dzisiaj mieli dziwnie dobre humory co mnie bardzo intrygowało bo jeszcze wczoraj strasznie przeżywali śmierć Matki Natury. Może chcieli o tym zapomnieć aby nie psuć świątecznej atmosfery. Tego nie wiedziałam. Podleciałam koło wielkiego globusu z tysiącem światełek które reprezentowały dzieci wierzące w strażników. Patrzyłam chwilę na światełka i zastanawiałam się jak to być strażnikiem. Poleciałam na kolejne piętro i zobaczyłam drzwi prowadzące do gabinetu North'a. Weszłam do środka i zobaczyłam North'a który właśnie rzeźbił coś w lodzie. Zobaczył że weszłam
- Jean, obudziłaś się ! - powiedział uśmiechając się radośnie do mnie
- Co wy dzisiaj w takich dobrych humorach ? - spytałam z ciekawością
- Wiesz.. chcieliśmy zapomnieć o tym co się stało - odpowiedział cicho spuszczając głowę
- Ah.. no tak rozumiem, ja też jakby o tym zapomniałam
- Do tego jeszcze Mrok rośnie w siłę i zdobył sojusznika
- Jak to ?! - spytałam z ogromnym zdziwieniem
- Gdy przyszłaś do bazy my wracaliśmy z Ameryki gdzie ciągle gasły światełka a Mrok atakował
- Widzieliście kto jest jego nowym kompanem ? - spytałam
- Tak, to John Firing. Nie znamy go za dobrze i dzisiaj mieliśmy zajrzeć do kroniki nieśmiertelnych w bibliotece aby go znaleźć. Jak chcesz ty to możesz zrobić - powiedział po czym dał mi złoty klucz
- Dobrze - powiedziałam po czym zniknęłam za drzwiami biorąc klucz.
Poleciałam na najniższe piętro bazy gdzie znajdowało się kilkoro drzwi między innym : magazyn , spiżarnia , biblioteka i chłodnia. Ja poszłam do biblioteki. Trochę zdziwiło mnie że w takich miejscach do tego na najniższym piętrze jeszcze urządza się bibloteki. Wszedłam do środka i moim oczom ukazał się rząd drewnianych półek które według mnie nie miały końca. Zaczęłam szukać kronik, mijałam różne baśnie, legendy, przepowiednie aż wkońcu znalazłam się na dziale z kronikami. Był bardzo długi więc trochę sobie poszukałam.
Literowałam alfabet aby znaleźć literę "N". Po kiluminutowym szukaniu znalazłam pożądany dział, odrazu żuciła mi się w oczy pozłacana książka gdzie na okładce pisało "Kronika Norśmiertelnych". Czułam się zachwycona trzymając tą ogromną książkę na rękach. Usiadłam na pobliskim fotelu i otworzyłam ją, była cała zakurzona i wydawała się że nikt jej nie otwierał przez przynajmiej tysiąc lat. Zaczęłam kartkować po drodze mijając czarne przekreślone czerwoną kreską postacie z napisem " Nie Żyje ". Zaczęłam wolniej kartkować i doszłam już do XVII w. Gdzie spotkałam opis Jack'a oraz John'a. Zaczęłam czytać
"John Firing jest on nieśmiertelnym który sprawuje władzę nad ogniem. Wznieca on pożary w domach i lasach. Najczęściej można go spotkać w okolicach wulkanów gdzie lubi odpoczywać. Zginął mając 17 lat ratując swojego brata od zginięcia w pożarze sam spłonął".
Jego opis nie był za długi, był raczej strasznie krótki. Widać było że mało o nim wiadomo. Westchnęłam i odłożyłam książkę na miejsce po czym udałam się w stronę wyjścia.
Właśnie otwierałam drzwi i spojrzałam się jeszcze za siebie i zderzyłam się nosem z Jack'iem. Złapałam się odruchowo za nos i sprawdziłam czy nie jest złamany.
- Nic ci nie jest ? Przepraszam - spytał i spojrzał na mnie z troską
- Nie nic mi się nie stało.. - powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego a on odwzajemnił gest
- North powiedział że tu jesteś więc przyszłem zobaczyć co robić
- Szukałam informacji w kronice nieśmiertelnych o John'ie Firing - powiedziałam a Jack odrazu zacisną pięści i błądził wzrokiem po podłodze - Troche się o nim dowiedziałam. Wiem że sprawuje władzę nad ogniem i że zginął w pożarze.
- No tak, chcesz może wybrać się ze mną gdzieś ? - spytał niepewnie a ja się zarumieniłam
- No pewnie za chwilę przyjdę tylko powiem Nort'owi czego się dowiedziałam - i odeszłam uśmiechnięta
------
Następny rozdział po jutrze ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jjj Kocham tego bloga! Ale to już chyba wiesz.
OdpowiedzUsuńNaprawdę świetny blog!
OdpowiedzUsuńNie wrzucę dziś Rozdziału bo się usunął ;_;
OdpowiedzUsuńPojawi się w sobotę ;C no chyba że mam napsać co się w nim stanie.
Nie! Ja chcę mieć niespodziankę, a o opóźnienia się nie martw, bo sama prowadzę boga i takie rzeczy się zdarzają.
UsuńKiedy dodasz ten rozdział?
UsuńKiedy dodasz ten rozdział?
UsuńDobrze, przysłałaś mnie tu, więc pozwól, że teraz ocenię Twój FanFic.
OdpowiedzUsuńPierwsza rzecz, na której widok się skrzywiłam i skuliłam z bólu - "[...]jako iż jestem wielką romantyczką nie zabraknie tu trochę miłości <3". Boli. Bardzo. Już nie mówię o braku znaków interpunkcyjnych - co jest tak powielanym przez Ciebie okropnym błędem - a sam sens. Rozumiem, też jestem romantyczką, ale... no ale no... nie na tym powinno się opierać takie opowiadanie. Chyba, że z góry chcesz tu przedstawić jakieś kolejne romansidło, co ostatnio jest przereklamowane.
Druga rzecz: BŁĘDY, BŁĘDY, BŁĘDY. To również boli, wypala oczy. Interpunkcja leży, składnia zdań niekiedy też. Do poprawy, natychmiast.
Trzeci, ostatni i najważniejszy punkt: fabuła, z którą wesoło, za rączkę, poszłyśmy się powiesić. Tu... nic nie ma sensu! Wiesz coś o Matce Naturze? O charakterach postaci? Bo wygląda, jakbyś miała w tym temacie kompletną pustkę. Śmierć Natury, głównej bohaterki - tak głupie, że aż się z koleżanką zaczęłam pokładać ze śmiechu. Temat śmierci można tak wspaniale rozpisać i rozbudować... a ty to najzwyczajniej w świecie zjebałaś.
Co do bohaterki... zdecyduj się, co do jej imienia! Raz Jane, zaraz Jean, a kiedyś pojawiło się Rose. Tak trudno wybrać jedno imię?
I to zasypianie w ramionach... ach, jakie romantyczne. Tak bardzo, że aż mnie w żołądku skręca. Z bólu.
Ogólnie rzecz biorąc, jeśli chce się coś pisać i dobrze to robić, trzeba najpierw znać najważniejsze podstawy, umieć się wypowiedzieć i określić fabułę. Na tym blogu nic mnie nie trzyma, a i wszystko boli. Popatrzę jeszcze trochę jak Strażnicy muszą się męczyć i stąd zniknę. Wolę zachować resztkę wytrzymałości psychicznej.
~ Raylighane
Mnie sie podoba twoj blog i opowiadanie, wiec pisz dalej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zycze duzo weny
Kiedy bedzie nastepny rozdzial?
OdpowiedzUsuńNominuję cię do LIEBSTER BLOG AWARD
OdpowiedzUsuń