Moja wyobraźnia potrzebowała spustu abym mogła to o czym myślę przelewać na kartkę. Na imię mam joanna ale wszyscy mówią do mnie Jane nie wiem dlaczego ;) Mam 14 lat i mieszkam w Gdańsku , mam nadzieję że mój blog się wam spodoba.
poniedziałek, 9 września 2013
Nowy dom
Po kilkunastu minutach lotu dolecieliśmy do małego domku nad rozlewiskiem wokół była wiosna, zauważyłam dużą jabłoń z zawieszoną huśtawką oraz ogródek wszystko to na tle wielkiego jeziora i lasu który zdawał się nie kończyć.
Spoczęłyśmy na zielonej trawie przed domem zaczęłam się rozglądać naokoło
- To mniejsce jest piękne ! Sama to wszystko zrobiłaś ? - spytałam naturę która właśnie zaglądała do porośniętej bluszczem skrzynki na listy
- Tak we wszystkim oczywiście pomagały mi zwierzę ta - odpowiedziała po chwili - Wejdźmy do środka - powiedziała wskazując na mały skromny domek porośnięty różnorodną roślinnością. Kiedy weszłam do środka oniemiałam naokoło mnie latały ptaki przede mną były schody prowadzące na górę a naokoło mały salonik z kanapą i jednym fotelem.
Natura zaczęła lecieć po schodach ja też próbowałam lecieć lecz za każdym razem się chwiałam, ale co tam do trech razy sztuka i wkońcu mi się udało .
Wlecieliśmy do małego pokoju na poddaszu z łóżkiem pod wielkim oknem oraz biurkiem
- To twój pokój, będziesz w nim mieszkała do zakończenia naszej nauki - powiedziała wskazując na pokój - rozgość się a potem przyjdź na dół a odpowiem na wszystkie dręczące cię pytania - po czym wyszła zamykając za sobą drzwi.
Usiadłam na łóżku rozmyślając co dalej pomyślałam o rodzicach o tym że ich zostawiłam
- Czemu to musi się dziać tak szybko ? - powiedziałam szeptem sama do siebie
Postanowiłam zejść na dół aby popytać matkę naturę o wszystko co chcę wiedzieć. Powoli schodząc po schodach zauważyłam że siedzi na fotelu i czyta książkę
- Cześć - powiedziałam siadając w fotelu naprzeciwko - tak szybko się to wszystko dzieję że nawet nie zdążyłam się przedstawić, nazywam się Jane Ross
- Miło mi ciebie wreszcie poznać Jane - powiedziała z uśmiechem - Czego chciała byś się dowiedzieć ?
- Przedewszytkim jak to się stało że umarłam i jestem nieśmiertelna ?
Natura zamyśliła się.
- Umrłaś bo zostałaś przejechana przez samochód a jesteś nieśmiertelna ponieważ dokonałaś żeczy której nie wielu dokonało.. Oddałaś za kogoś życie - odpowiedziała
- Ile jest takich jak ja ? - zadałam kolejne pytanie
- Kilka tysięcy może mniej, każdego z nas wybrał księżyc do chronienia dziecięcych snów - powiedziała
- Ale po co je chronicie ?
- Chronimy je przed potworem który czai się pod twoim łóżkiem jest koszmarem rozsiewa złe sny żeby dzieci były smutne i nieszczęśliwe tą osobą jest.. Mrok - powiedziała poważnym głosem przełykając ślinę - Niszczy wiarę w nas a szczególnie w strażnków aby dzieci wierzyły tylko w niego
- Po co dzieci w was wierzą ?
- Dzięki temu są szczęśliwe, a strażnicy mają moc dzięki której ich chronią - odpowiedziała
- Strażnicy ? Kto to ? - zapytałam z ciekawością
- Zostali wyznaczeni przez księżyc do walki z mrokiem, są to Święty Mikołaj inaczej poprostu North, Wielkanocny Zając, Zębowa wróżka, Piaskowy ludek i Jack Frost - odpowiedziała
Nie zadawają więcej pytań wstała i oprłam się o ściane, to było nie do pojęcia straciłam wszytko w jednej chwili.
Łezka zakręciła mi się w oku.
- choć na podwórko musimy poćwiczyć - powiedziała widząc w jakim jestem stanie
- Ale co miusimy poćwiczyć ? - zapytałam
- Twoje moce, jesteś taka sama jak ja. Potrafisz rozmawiać ze zwierzętami, roznosisz po świecie wiosnę i lato, będziesz odpowiedzialna za przyrodę na całym świecie - odpowiedziała dotykając ziemi z której w jednej chwili wyskoczył mały tulipan
- Wow, ale ja sobie nie poradzę.. - powiedziałam ze smutkiem
- Oj tam, chodź i skup się na tym co masz zrobić
-----
Przez kilka godzin razem z matką naturą opanowałam częściowo mocę i latanie, okazało się to bardzo łatwe musiałam tylko skupić się na obiekcie który chciałam wyczarować a wszystko pójdzie łatwo. Na początku szło kulawo ale potem już coraz lepiej.
Siedziałam teraz na fotelu z książką w ręku którą dostałam od natury, była ona o zwierzętach. Jakoś nie chciało mi się jej czytać więc poszłam powoli na górę do pokoju, natury nie było bo musiała wykonywać swoje obowiązki czyli sprowadzać wiosnę i lato a mi kazała poćwiczyć i przeczytać tamtą książkę. Usiadłam na duży parapet i patrzyłam na księżyc który jarzył się swoim srebrnym blaskiem, otworzyłam okno i z niego wyskoczyłam natychmiast wzbiłam się w niebo z dużą prędkością a potem spojrzałam w dół.
Było tam pięknie wokół był wielki las a w oddali chyba jakieś małe miasteczko, jednak nie poleciałam tam bo nie znałam za bardzo okolicy. Więc latałam wokół domu i na polach starając się rozsiewać kwiaty. Po zabawie znów poleciałam do domu i zauważyłam że natura już wróciła i spała sobe smacznie na kanapie. Lecz gdy tylko weszłam odrazu się obudziła i spojrzała na mnie z pociwem
- Cieszę się że ćwiczyłaś, Jane - powiedziała
Uśmoechnęłam się i usiadłam koło niej a w tej samej chwili do pokoju wleciał jakiś list z białym skrzydełkami który po spoczęciu na kolanach natury skrzydełka zniknęły.
- Ciekawe od kogo ? - powiedziałam
--------
Cześć to znowu ja Jane i mam nadzieję że dzisiejsza notka wam się spodoba. A tak wogóle to toleruje każde słowa krytyki od was, bo będę wiedziała co poprawić.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jakiej krytyki, boskie!
OdpowiedzUsuń